Skocz do: Nawigacja, szukaj
Torn Book.gif  Marziel's Diary
Tekst ten można spotkać w następujących przedmiotach: Torn Book
Szukaj w:  Yalahar
Opis:  Pamiętnik Marziela

Tekst oryginalny:
II. 28th Today my brothers and I are leaving from Carlin to find a new place for us and our families. None of the great Tibian cities have made us feel at home yet. There must be something else, and we will find it.

III. 5th We've been at sea for a few days now. Time seems endless, and so does the ocean. We have supplies for 3 more weeks. Should we not find land within the next week we will cancel our expedition to make sure we get back home safely.

III. 8th Still nothing... but the screams of seagulls and the sound of the waves... we are still hoping.

III. 10th We've spotted land! It's still a day away, but it seems to be a really large island. Not only that, we can also make out tall towers in the distance. Strangely though, this city - or whatever it is - can't be found on our map, despite its obvious size.

III. 11th We've arrived at the harbour of Yalahar, as the inhabitants call it. Obviously large parts of the city are destroyed and closed for the public. We will stay in a tavern tonight - finally, a bed again! - and then try to find a place to live in.

III. 14th Finding a house seems to be harder than expected. The inner city of Yalahar which seems safe and rather wealthy has almost no place left, especially not for outsiders as us. Maybe we can live in one of the outer quarters, close to the city walls at least.

III. 18th Lersatio found an unoccupied house not too far away from the centre. It is close to an alchemical lab. Maybe we can even find some work there. Things are looking great!

III. 20th We've settled down and started the repair work on the house. This may take a while, but we are sending note to our families to come after us. Arthei's wife Kala insisted to come with us right from the start, so they are already together, but I am starting to miss my girl immensely. Oh sweet Melava, I hope you are well.

III. 21th This place is not as good as it seemed. The closeness to the alchemical laboratories proves to be a constant menace and now I understand why they didn't want it in the centre. Frequent explosions are startling us during the whole day, and even at nighttime there is a lot of noise from the facilities. Due to these circumstances we will probably try to find another place, luckily we haven't put too much work into the house, yet. Also, our families won't come, yet.

III. 30th Oh god... something horrible happened and I've not been able to write for a while... a week ago there was a HUGE explosion in the night... fire spread upon almost all houses nearby... we barely escaped the flames... my hands are burnt, because I pulled my brother out of the burning house and we all are still coughing grey substance... Boreth and Lersation got out with some scratches and burns, but otherwise we three are fine. It's just Arthei... he got burnt really badly... I barely recognise his face... Kala is sitting at his bed 24 hours a day with red swollen eyes and praying for his life. When she falls asleep in exhaustion we are keeping watch.

<from here on, all of the pages have been torn out, only the last page remains:>

THE FIRST DAY OF ETERNITY I CAN SEE NOW. FOOLS. ALL OF YOU. HAHAHAHAHA.


Tekst przetłumaczony:
28 lutego
Dzisiaj ja i moi bracia opuszczamy Carlin, by szukać dla nas i naszych rodzin nowego miejsca. Jeszcze w żadnym z tibijskich miast nie czuliśmy się jak w domu. Musi gdzieś istnieć takie miejsce i znajdziemy je.

5 marca
Jesteśmy od kilku dni na morzu. Czas wydaje się być nieskończony, tak samo jak ocean. Mamy zapasy na 3 tygodnie. Jeśli do końca przyszłego tygodnia nie znajdziemy żadnego lądu, zakończymy naszą ekspedycją, żeby wrócić do domu bezpiecznie.

8 marca
Dalej nic... ale słychać krzyki mew i szum fal... wciąż mamy nadzieję.

10 marca
Zauważyliśmy ląd! Jest wciąż o dzień drogi od nas, ale wydaje się, że to naprawdę duża wyspa. To nie wszystko, widzimy także z tej odległości wysokie wieże. Dziwne, tego miasta – czy cokolwiek to jest – nie ma pomimo jego rozmiarów na żadnych mapach.

11 marca
Dotarliśmy na nabrzeże Yalahar, jak zwą je mieszkańcy. Ogromne części miasta są zniszczone i zamknięte przed ludźmi. Dzisiaj zatrzymaliśmy się w karczmie – w końcu prawdziwe łóżko! – jutro spróbujemy poszukać mieszkania.

14 marca
Znalezienie domu okazało się być trudniejsze niż myśleliśmy. W środkowych częściach miasta Yalahar, które wydają się być bezpieczne i raczej zamożne, nie ma już prawie w ogóle miejsca, zwłaszcza dla obcych jak my. Może będziemy mogli zamieszkać w jednej z zewnętrznych dzielnic, przynajmniej w sąsiedztwie murów miejskich.

18 marca
Lersatio znalazł opuszczony dom niedaleko centrum. Znajduje się on w sąsiedztwie laboratorium alchemicznego. Może uda nam się tam znaleźć jakąś pracę. Wszystko idzie wspaniale!

20 marca
Osiedliliśmy się i rozpoczęliśmy prace remontowe. To może zająć trochę czasu, ale wysłaliśmy wiadomość do naszych rodzin, by do nas dołączyli. Kala, żona Artheia, uparła się by być z nami od samego początku, więc oni już są razem, ale ja zaczynam strasznie tęsknić za moją dziewczyną. Och słodka Melavo, mam nadzieję, że wszystko w porządku.

21 marca
To miejsce nie jest tak dobre jak się początkowo wydawało. Bliskość laboratorium nie jest komfortowa i już wiem, dlaczego nie chcieli go w centrum. Częste eksplozje w ciągu dnia wyprowadzają nas z równowagi, a nawet nocą dobiega stamtąd wiele hałasów. Z powodu tych niedogodności chyba poszukamy nowego miejsca, na szczęście jeszcze nie włożyliśmy zbyt dużo pracy w remont domu. Także nasze rodziny jeszcze do nas nie dotarły.

30 marca
O Boże... Wydarzyło się coś strasznego i nie byłem w stanie przez pewien czas pisać... tydzień temu w nocy był WIELKI wybuch... ogień zaczął trawić prawie wszystkie domy w sąsiedztwie... Ledwo uszliśmy z życiem z tych płomieni... Moje ręce są poparzone, ponieważ wyciągnąłem brata z płonącego domu, a my wszyscy kaszlemy dziwną szarą substancją... Boreth i Lersatio wyszli z tego z kilkoma zadrapaniami i drobnymi poparzeniami, ale poza tym wszyscy jesteśmy cali. Tylko Arthei... jego poparzenia są bardzo poważne... Ledwie rozpoznaję jego twarz... Kala siedzi przy jego łóżku 24 godziny na dobę z czerwonymi, przekrwionymi oczyma, modląc się o jego życie. Kiedy zasypia ze zmęczenia, my trzymamy wartę.

<Odtąd reszta stron została wydarta, pozostała tylko ostatnia:>

PIERWSZY DZIEŃ WIECZNOŚCI. TERAZ WRESZCIE ROZUMIEM. GŁUPCY. WY WSZYSCY. HAHAHAHAHA.


← Nie ma poprzedniego tytułuMarziel's DiaryNie ma następnego tytułu →